Afera Amber Gold powinna być wyjaśniona do końca. Niewątpliwie nawaliła prokuratura i instytucje prawa, ale nie tylko. Marcin P. umiejętnie budował swój wizerunek, przeznaczając pieniądze z oszustwa na cele charytatywne i na kulturę.
Czy pieniądze także szły na korupcję? A może nawet zamieszani byli w to politycy? Tego powinny dochodzić organa państwa i służby specjalne.
Nie można uczynić z tej afery igrzysk sejmowych dla gawiedzi, show politycznego, za którym posłowie przepadają i możliwe, iż tylko to potrafią. Z tego punktu widzenia dobrze się stało, że koalicja rządowa nie zgodziła się na komisję śledczą. Opozycja zrobiłaby jedną wielką hucpę.
Jak to się stało, że Marcin P. tak długo swobodnie oszukiwał ludzi, prowadził swoje trefne wielomilionowe interesy, mimo wiszących nad nim wyroków w zawieszeniu i będąc w kręgu zainteresowania organów państwa?
Nieprzypadkowo do decyzji sądu o aresztowaniu Marcina P. doszło tuż przed debatą sejmową o tej aferze.
Źle to świadczy o prokuraturze i ministrze sprawiedliwości Jarosławie Gowinie, który nagle stał się srogi i wyrokujący: - Marcin P. to przestępca i aferzysta.
Dopiero teraz mogą nastąpić kłopoty prawne, bo Marcin P. będzie się posługiwał swoimi metodami oszusta. Z pewnością na wypadek aresztowania przygotował się. Będzie pogrążał innych.
Niejedna głowa polityczna może spaść. Oby nie stało się to groźne dla państwa i rządu, bo opozycję mamy, jaką mamy: Im gorzej, tym lepiej.
Kaczyński czyha na władzę, a nie na żadną prawdę i sprawiedliwość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz